piątek, 17 lipca 2009

Po dłuższej przerwie...

Drodzy czytelnicy, dawno nie pisałysymy, bo nie mamy czasu:)
W szpitalu bardzo ciekawie, o dziwo pediatria nie wywoluje w nas juz odruchu wymiotnego- ciekawe przypadki, mila doktor, ktora sie nami profesjonalnie zajmuje, wiec praktyki mijaja szybko.Nie wiemy jedynie co myslec o szefie oddzialu - sympatyczny choc nieprzewidywalny. Dodatkowo drazni nas jego podejscie do zenskiej czesci personelu, jednego dnia bylysmy swiadkami niecodziennej, dla nas, sytuacji: docent nie krepujac sie obecnoscia studentow i pacjentow klepnal mloda lekarke z rozmachem w tylek. Co nas zdziwilo jeszcze bardziej dziewczyna z usmiechem przyjela jego "zalotny" gest. Na porzadku dziennym jest wzajemne przytulanie, poklepywanie i glaskanie. Bysmy nie czuly sie pokrzywdzone docent i nam nie szczedzi swoich czulosci.
Doswiadczamy nowych kultur:) Jedna z Hiszpanek z powazna mina uswiadamiala nas ostatnio, ze biale wino nalezy pic do ryby:D szokujace!:P ale na szczescie mogla nas oswiecic, bo jak sama powiedziala w Hiszpani jest rozwinieta kultura picia wina. A w Polsce, jak sami wiecie, nic tylko wodka od rana do nocy;)
Jutro Malinka zdobywa Vitoshe. Madzia zostaje w domu pilnowac karaluchow...Zamiescimy zdjecia ze szlaku, po tym jak wkleimy na wszystkich Madzie;P

wtorek, 7 lipca 2009

Plovdiv - Malinka from Poland :P i Olesya from Russia



...w dolnym rogu dodatkowo Kanadyjka

wieczorne piwko, obok nas Celina z Francji



odliczanie do zmiany świateł w Plovdiv- śmieszne



Park w Plovdiv- ujarzmiamy niebezbiecznego zwierza



7.07.2009


Sto lat, sto lat dla Ciebie Gosiaczku!

Idzie misio, idzie konik, małpka, piesek no i słonik.
Wszyscy razem z balonami z najlepszymi życzeniami.
Bo to dzień radosny wielce - masz już jeden roczek więcej!

Gosiu, życzymy Ci przede wszystkim zdrówka, wielu przepięknych chwil w życiu, wartych wspominania, zawsze tak promiennej buzi i dużo, dużo milości:)

poniedziałek, 6 lipca 2009

Jest juz poniedzialek, weekend spedzilysmy w Plovdiv- jedno z najstarszych miast w Europie, jakies 2 godziny drogi autobusem z Sofii. Miasteczko ladne, choc bez rewelacji i chyba caly weekend to bylo zbyt dlugo. Najciekawsza byla droga powrotna, kiedy zamiast trafic do centrum Sofii, zostalysmy wywiezione przez kierowce autobusu na jakies przedmiescia- zawinilo chyba to ze tylko jedna osoba patrzyla na mape, a wszyscy jej slepo wierzyli...

W niedziele przyjechala Ania- Polska zaloga rosnie w sile, mamy juz 5 Polek:) Choc Hiszpanom nikt nie dorowna, w weekend przyjechala kolejna trojka. Nawet nie myslalaysmy ze oni sa tacy glosni:) Dzisiaj jest spotkanie w sprawie naszych tragicznych pokoi, Hiszpanie sa tak przerazeni warunkami w jakich przyszlo nam mieszkac, ze planuja pojsc do konsula, jesli nic sie nie zmieni. Nasz konsul by nas chyba wysmial:P

Powoli probjemy bulgarskich specjalow, ale jakos nie jestesmy na razie zachwycone, no chyba ze salatka szopska:D

piątek, 3 lipca 2009

Pierwszy dzien w szpitalu

Oczywiscie w drodze do szpitala sie zgubilysmy:D i w drodze ze szpitala prawie tez:P ale powoli, bardzo powoli poznajemy Sofie i moze juz w poniedzialek dotrzemy na oddzial bez przygod i niespoznione;)

Poznalysmy nasza pania doktor, bardzo mila kobieta i biegla w angielskim, wiec bez problemow mozemy sobie omawiac pacjentow. Dzisiaj mieli tez zajecia bulgarscy studenci, szczegolnie zaskoczyl nas jeden z nich- biegly w angielskim i obdarzony ponadto szeroka wiedza medyczna:) Ale co nas jeszcze bardziej zadziwilo to profesor palacy papierosy podczas obchodu, na szczecie ogranicza sie do oddzialowego korytarza i w boksach nie pali:P

czwartek, 2 lipca 2009

Jest źle...


Przechodzimy załamanie. Nasze pokoje to straszna tragedia. I niestety to nie jest narzekanie, tam jest naprawdę źle:/ Łóżka się rozlatują, w pokoju mamy tylko łóżka i stolik, nie ma nawet krzesełek ani szafy, więc ubrania trzymamy ciągle w walizkach. Jeszcze nasze humory nie są najlepsze, bo jesteśmy niewyspane i zmęczone:/poza tym inna lipa to to,że wszyscy studenci z wymiany mieszkają w osobnych akademikach i nie ma jak na razie szansy na integracje...moze jutro...


Byłyśmy dzisiaj w szpitalu i od jutra od 9 zaczynamy na gastroenterologii dziecięj.

środa, 1 lipca 2009

Lotnisko Wieden

Czekamy na lotnisku na kolejny lot, ale nadal jesteśmy podekscytowane 1. lotem:)
Jak wszyscy pewnie wiedzą był to nasz pierwszy raz w powietrzu:D no i było fajnie. Generalnie nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Radzimy sobie, więc rodzice nie martwcie się:)
Będziemy się odzywać w miarę dostępu do internetu.